Kropla drąży skałę
Łatwo ulec złudzeniu, że kwestia równości i różnorodności w branży muzycznej jest błaha. Wszak z perspektywy osoby trzeciej wydawać by się mogło, że skoro mamy reprezentację kobiet, które nieźle sobie radzą, stopniowo zwiększa się udział osób nieheteronormatywnych, niebinarnych i transpłciowych na scenie muzycznej, nie trzeba już nic więcej robić. Przekonanie, że zmiana w społeczeństwie się dokonała, jest jednak silniejsze niż praktyki. A rzeczywistość wygląda zgoła odmiennie.
Egalitaryzm, równouprawnienie, piętnowanie seksizmu, homofobii i transfobii to piękne hasła, ale jeśli nie idą za tym działania, nic nie znaczą. Żyjąc w demokratycznym kraju, który gwarantuje nam równość, chcemy, by stała się ona faktem. Wiadomo, na zmianach najwięcej tracą ci, którzy są u władzy. A tej oddać nie chcą. Wciąż mamy wiele do zrobienia, bo hegemonia białych, heteroseksualnych mężczyzn jest silnie obecna – i to na wielu polach. Nie miejmy złudzeń co do panującego patriarchatu – według USC Annenberg na szczycie władz majorsów oraz niezależnych labeli w Stanach Zjednoczonych znacząco przeważają mężczyźni (86,1%). Branża jest hermetyczna i nie na rękę jej burzenie porządku pielęgnowanego przez lata.
Dysproporcje na scenie muzycznej
Otaczająca nas kultura, utarte schematy oraz stereotypy nie ułatwiają sprawy. Dziewczynki tresuje się, by były grzeczne, posłuszne i „nie wychylały się” przed szereg, na czym skrupulatnie korzysta płeć męska. W wielu muzycznych środowiskach trudno o poważne traktowanie kobiet, często pokutuje przekonanie, że są one gorsze i mniej zdolne. Muszą mierzyć się z seksistowskimi komentarzami, udowodniać, że są wystarczająco dobre, a gdy popełnią błąd, są surowiej krytykowane niż mężczyźni. To sprawia, że kobiety w branży muzycznej są niedoreprezentowane. Według badania USC Annenberg „Inclusion in the Recording Studio?” współfinansowanego przez Spotify stanowią one 1/5 wszystkich artystów na listach przebojów, a w latach 2013–2020 wśród nominowanych do nagrody Grammy znalazło się jedynie 13,4% kobiet. Są one przede wszystkim solistkami (30%), rzadziej pojawiają się w duetach (7,1%) czy jako członkinie zespołu (7,3%). Wśród nich jest tylko 12,6% songwriterek i ledwie 2,6% producentek. A dla zestawienia z tymi liczbami przypomnijmy tylko, że kobiety stanowią połowę społeczeństwa.
Brak kobiet w muzyce popularnej / źródło: link
Równie mocno niedoreprezentowana jest społeczność LGBTQ+. Choć na przestrzeni ostatniej dekady zaczęła ona coraz liczniej przenikać do głównego nurtu, jej dyskryminacja i brak widoczności w branży wciąż są istotnym problemem. Dziś nawet 20% osób w wieku 18–34 identyfikuje się jako osoby nieheteronormatywne, niebinarne bądź trans, z czego 92% z nich określa się mianem fana muzyki. Być może sam fakt ich widoczności w tej sferze kultury wydaje się abstrakcyjny oraz mało istotny, w rzeczywistości jest on skutecznym sposobem wspierania tej społeczności. Chociażby dlatego, że dzięki temu młode queerowe osoby mogą łatwiej oswoić się z własną tożsamością. Wpływa to także pozytywnie na normalizację tej grupy społecznej oraz walkę z dyskryminacją, co jest szczególnie istotne, jeśli spojrzymy na obecny klimat społeczno-polityczny.
Osoby oraz treści, jakie pojawiają się w popkulturze, oddziałują na całe społeczeństwo, dlatego grupy niedoreprezentowane w świecie muzyki odgrywają tak istotną rolę. Kobiety, osoby nieheteronormatywne, niebinarne i trans to liczne grupy, a ich obecność na imprezach i festiwalach pokazuje publiczności, że oni też są mile widziani w tej przestrzeni. Dlaczego to takie ważne? Bo płeć męska jest przezroczysta, a człowiek domyślnie to zawsze biały, heteroseksualny mężczyzna. Widoczność grup niedoreprezentowanych, szerzenie idei równościowych i wychodzenia poza ramy mają szansę pociągnąć za sobą daleko idące zmiany.
Pod patronatem Daphne Oram
Stereotypy się zmieniają (nawet jeśli wolniej, niżbyśmy sobie tego życzyli). Żeby zbudować inkluzywną przestrzeń wolną od uprzedzeń, trzeba zburzyć skostniałe przekonania. Tu najważniejsze są działania. Dużo dobrego dzieje się w temacie, powstają kolejne organizacje i inicjatywy. To zapowiedź zmian, które już się dokonują. W Polsce od 2017 roku prężnie działa kolektyw Oramics, stworzony z inicjatywy artystek VTSS, ISNT. Nazwą nawiązuje do Daphne Oram – pionierki muzyki elektronicznej i współzałożycielki BBC Radiophonic Workshop. Jej upór w dążeniu do celu, łamanie stereotypów i otwarty umysł pozwoliły stworzyć maszynę o nazwie Oramics, odgrywającą dźwięki czytane z obrazu. A wszystko to na przekór seksistowskiemu otoczeniu, które traktowało ją jak trzpiotkę. Dziś platforma pod jej patronatem wspiera kobiety, osoby niebinarne i queerowe na scenie muzyki elektronicznej z Polski i Europy Środkowo-Wschodniej. Oramics udowadnia, że wieloaspektowy aktywizm i oddolne działania to nie tylko szlachetna idea, ale także niezwykle potrzebna nam praca otwierająca artystyczne drzwi dla tych, przed którymi były one dotychczas zamknięte.
: materiały prasowe
Kolektyw przede wszystkim obala argumenty, że kobiet na scenie muzyki elektronicznej nie ma lub są niewystarczająco dobre. Świadomość wśród słuchaczy poszerza się poprzez podcast publikowany na SoundCloudzie, gdzie prezentowane są interesujące artystki i artystów. Obecnie figuruje ich blisko 200. Są to zarówno osoby poczatkujące, te z lokalnej sceny, jak i rozpoznawani międzynarodowo DJ‑e i DJ-ki. Cały przekrój współczesnej muzyki elektronicznej i klubowej, który tam zawierają, obrazuje, że prawdziwa różnorodność sceny wygląda inaczej niż to, co zazwyczaj się prezentuje na popularnych imprezach, gdzie line-up składa się przeważnie z męskiej części tej sceny.
Oramics udowadnia, że różnorodność jest realna i może być jej więcej. Członkowie kolektywu regularnie zapraszają społeczność na warsztaty z syntezy dźwięku, DJingu i produkcji muzycznej. Tworzenie przyjaznej przestrzeni, w której dzielą się wiedzą i umiejętnościami, sprzyja otwartości i profesjonalizacji sceny. Strategia wyrównywania szans i dostępu do wiedzy (warsztaty są otwarte i przystępne finansowo) pozwala na aktywizowanie tych, którzy są pomijani i często nie widzą dla siebie miejsca. Owe zaproszenie do podjęcia artystycznych działań wychodzi naprzeciw potrzebom osób niedoreprezentowanych, co zawsze jest doceniane i spotyka się z dużym zainteresowaniem.
Członkowie kolektywu z pasją kreują bezpieczną i inkluzywną przestrzeń. Są kuratorami festiwali i innych wydarzeń, m.in. Sanatorium Dźwięku w Sokołowsku czy serii imprez klubowych w poznańskim Project LAB, na których prezentują najciekawszych artystów i artystki. Tworzone przez nich wydarzenia udowadniają, że budowanie równościowych line upów nie ujmuje ich jakości, a zmiany, które postulują, w praktyce nie są trudne do wprowadzenia. Poprzez edukację i budowanie świadomości wśród odbiorców przekazują, że równość i różnorodność są możliwe. Przy okazji zachowują wartość artystyczną imprez.
Muzyka pomimo swojego rozrywkowego charakteru jest również formą wyrazu zaangażowania i wyznawanych wartości. Są takie wydarzenia, które nigdy nie pozostają bez echa. Tak jak pierwszy Marsz Równości w Białymstoku. Reagując na ten dramatyczny wzrost agresji wobec osób LGBT+ w Polsce, Oramics we współpracy z labelem New York Haunted wydali Total Solidarity. Na składance znalazło się 125 utworów artystów z całego świata, a dochód został przekazany dla organizacji: Kampania Przeciwko Homofobii i Miłość Nie Wyklucza, które zapewniają pomoc osobom queerowym. Ten prosty gest, będący jasną manifestacją, jest wsparciem dla całej społeczności LGBTQ+ w Polsce i głośnym powiedzeniem: jesteśmy z wami.
Jak zmienić przyszłość branży muzycznej?
Bez edukacji i włączania grup niedoreprezentowanych zmiany nie nadejdą. W obliczu odwrotu od idei równościowych i wolnościowych na rzecz skrajnie prawicowych poglądów działania są nieodzownym elementem walki z seksizmem, homofobią i transfobią. Tylko one mają potencjał społecznej zmiany. Odzyskiwanie miejsca, które należy się osobom niedoreprezentowanym, nie jest atakiem na mężczyzn. Ta część branży musi zwrócić zawłaszczoną przestrzeń. Nawet jeśli męskie ego cierpi, pamiętajmy, że każda osoba – niezależnie od płci czy seksualności – jest integralną częścią społeczeństwa i dla każdej powinno się znaleźć miejsce. Na tych zmianach wszyscy zyskamy, bo dzięki temu będziemy mieli więcej inspiracji, różnych perspektyw i stylów muzycznych.
Papierkiem lakmusowym są festiwale muzyczne. W Wielkiej Brytanii w 2022 roku na letnich festiwalach muzycznych było zaledwie 13% headlinerek, 12% zespołów mieszanych i 0,5% osób niebinarnych wśród głównych gwiazd programów. Dziś potrzeba nam parytetów. Może niekoniecznie wyrażonych w sposób systemowy, ale z pewnością tych manifestujących się jako zmiana mentalności i sposobu myślenia organizatorów imprez muzycznych. Keychange – międzynarodowy ruch, który walczy o równość płci w przemyśle muzycznym, zachęca do podpisania Keychange Pledge. Deklaracja ma pomóc w osiągnięciu 50% reprezentacji kobiet i mniejszości płciowych nie tylko w najbardziej widocznym aspekcie, czyli na scenie, ale także na innych stanowiskach za kulisami. Dzięki temu od 2017 roku organizacja buduje sieć m.in. festiwali, organizacji pozarządowych, labeli, instytucji muzycznych zaangażowanych w aktywne kształtowanie zróżnicowanej reprezentacji we wszystkich obszarach branży. Na dzisiaj Keychange Pledge podpisało ponad 500 podmiotów z całego świata, w tym 7 z Polski.
W marcu 2021 roku Spotify uruchomiło program EQUAL, u podstaw którego leży idea tworzenia nowych możliwości twórczego rozwoju artystek. W serwisie streamingowym pojawiły się globalne i lokalne playlisty promujące muzykę tworzoną i wykonywaną przez kobiety, za pośrednictwem których mogą one dotrzeć do szerszej międzynarodowej publiczności. Dzięki Spotify artystki dostają także wsparcie marketingowe choćby w postaci zamieszczania ich wizerunku na Times Square. Inną odsłoną tego samego programu jest EQUAL Directory tworzony we współpracy z organizacją SoundGirls. Platforma dla kobiet i osób niebinarnych pozwala na stworzenie profili, które ułatwiają rozwój artystek zajmujących się m.in. produkcją czy inżynierią dźwięku.
Na początku tego roku Sony Music Group połączyło siły z organizacją GLAAD, by wesprzeć reprezentację osób LGBTQ+ oraz wzmocnić ich głos w przemyśle muzycznym. Ich autorski program obejmuje konsultacje oraz edukację dla pracowników i kierownictwa Sony Music w budowaniu świadomości w zakresie osób queerowych, jak i ich problemów; wsparcie finansowe Sony Music 33. gali GLAAD Media Awards, która honoruje osoby reprezentujące w świecie mediów środowisko LGBTQ+; serię wywiadów „ICONS” podejmujących dyskusję na temat wkładu osób we wkluczaniu środowiska LGBTQ+ w muzykę oraz przyszłość branży. Sony Music wraz z GLAAD swoimi działaniami chcą poprawić świadomość, integrację i reprezentację mniejszości oraz przyczynić się do zwiększenia inkluzywności na rynku muzycznym.
Oczywiście te przykłady są kroplą w morzu potrzebnych działań na rynku muzycznym. Jednak czasem mała zmiana robi wielką różnicę, jak zniesienie podziału na płcie wśród kategorii Brit Awards. Teraz nagrody są neutralne płciowo. Nie wykluczają żadnej osoby, ale honorują wszystkich, którzy mają największy wpływ na branżę muzyczną. Takich małych i dużych inicjatyw jest więcej – zarówno na gruncie lokalnym, jak i globalnym. Czy to coś zmienia? Powiedzmy sobie szczerze: kropla drąży skałę. Każda zmiana społeczno-kulturowa potrzebuje czasu, by mogła być namacalna.
Organizacje oraz inicjatywy działające na rzecz lepszej reprezentacji, większej widoczności i równości dla twórczyń oraz osób queerowych w branży muzycznej pozwalają odzyskać podmiotowość i głos grupom niedoreprezentowanym, dlatego działania na rzecz zrównoważonego przemysłu muzycznego są tak potrzebne. Równość i inkluzywność wciąż są dziś bardziej myśleniem życzeniowym niż rzeczywistością. Przestarzałe struktury uniemożliwiają rozwój. Powinniśmy się skupić na walce o lepszą przyszłość branży oraz świadomość odbiorców i progresywny sposób myślenia osób zarządzających. Czy to jest możliwe? Tak, bo muzyka i działania wokół niej mają potencjał społecznej zmiany.