Usłysz Odrę

Michał Zygmunt to człowiek, który znaczną część swojego życia poświęcił rzekom, a one stały się dla niego źródłem nieskończonej inspiracji. Spotkaliśmy się przy okazji realizowanego przez NCPP projektu Usłysz Odrę. Historie w rzece ukryte, w ramach którego poznaliśmy dźwiękowe oblicze naszej rzeki skrywającej wiele tajemnic. Fragmentami tego fascynującego świata Michał dzieli się z nami podczas swojej kolejnej wyprawy, tym razem płynąc Wisłą.

Michał Zygmunt / MichalZygmuntMusic / Odrasound.design

Michał Mościcki: Zastałem Cię w Twoim środowisku naturalnym, czyli na rzece. Zdradź nam, gdzie teraz jesteś i co tam robisz.

Michał Zygmunt: Tak, to prawda, zastałeś mnie na rzece. Jestem w trakcie dwutygodniowego rejsu drewnianą pychówką, czyli tradycyjną łodzią, która jest związana bardzo mocno z rzeczną tradycją. Wyruszyłem z Warszawy, z Portu Czerniakowskiego, Wisłą i zmierzam w kierunku Odry, w stronę domu, sprawdzając możliwości tej łódki i celebrując ten moment.

Na co dzień jednak Twoje życie płynie z rytmem Odry, która jest bliska również nam, opolanom. 

Tak, mieszkam, żyję i tworzę nad rzeką. Odra, nad którą się również urodziłem, od lat jest moim totemem, nadaje rytm także mojej artystycznej pracy, czyli temu, co robię na polu nagrań dźwiękowych, czy przy komponowaniu muzyki.

Zatem jak brzmi Odra, którą Ty słyszysz w swojej okolicy? 

Ona ma niezliczoną ilość brzmień i trudno opisać to kilkoma słowami, ale to, co ja słyszę, to przede wszystkim wielka przyroda, bo pomimo przeobrażeń, którym Odrę poddawano przez dziesięciolecia, potrafi ona w niektórych miejscach brzmieć jak naprawdę dzika rzeka.

Jak to się stało, że właśnie w Chobieni znalazłeś swoją, nomen omen, przystań?

To oczywiście rzeczny przypadek, bo tutaj rzeczy dzieją się swoim naturalnym rytmem i tak samo było z szukaniem tej przestrzeni. Trafiłem do Chobieni, bo szukałem miejsca dzikiego, ponieważ tutaj Odra naprawdę nabiera swojego pierwotnego charakteru. Wybrałem łęgi odrzańskie, czyli ostatnie lasy łęgowe tak dobrze zachowane w Europie, pełne ptaków i unikatowej przyrody. Ale z drugiej strony Odra jest rzeką „uczesaną”, ma również zawiłą historię i dzięki temu jest miejscem tajemniczym i ciekawym.

Nawiązując do owego „uczesania”, o którym wspominasz, to podczas warsztatów nagrań terenowych w NCPP uczestnicy mogli dzięki Tobie posłuchać opolskiego odcinka rzeki, to zapewne odmienne doznania dźwiękowe niż te w Twojej okolicy?

Na tym właśnie polega fenomen Odry, że łączy w sobie tak wiele światów. Jej górna część jest bardzo uregulowana, nie ma tu dzikich miejsc, jest elementem drogi rzecznej. To także rzeka graniczna, którą dzielą trzy narody, to też bardzo istotny aspekt. Na odcinku opolskim z pewnością nie znajdziemy wielu siedlisk ptaków, gdyż te potrzebują łąk i rozlewisk, aby móc spokojnie egzystować, ale opolska część tworzy również wielobarwność tej rzeki, bo sporo tu jeszcze starego, śląskiego języka i tradycji, która mocno oddziaływała na pozostałą część Odry. Już za Wrocławiem jednak zaczyna się dzikość i kontrolę przejmuje natura, dochodząc do ujściowych odcinków dolnej Odry, gdzie rzeka się rozwarstwia, i tam rzeczywiście świat przyrody góruje nad wszystkim, uświadamiając nam, że jesteśmy tylko niewielką częścią całości.

fot. Michał Zygmunt / MichalZygmuntMusic / Odrasound.design

Obserwujemy nieśmiałe dość, acz widoczne, działania kierujące nasze oczy i uszy w stronę rzek, w otoczeniu których wielu z nas żyje na co dzień. Co możemy zrobić, aby ocalić to piękno, które powoli zaczynamy dostrzegać? 

Powoli na naszych oczach tracimy rzeki, bo dorośli ludzie są z pokolenia, które pamięta, choćby nieświadomie, że kiedyś rzeki niosły znacznie większą ilość wody, teraz one wysychają i pewna równowaga z pewnością została zachwiana. Patrzę na to z pozycji artysty, nie przyrodnika, ale zacząłem te zmiany dostrzegać, tworząc nagrania terenowe. Nagle mogę wejść na bagna, które kiedyś były niedostępne. Widzę jednak zmiany pokoleniowe, bo kiedyś starano się jak największą część rzeki spieniężyć, teraz ludzie zaczynają dostrzegać, że potrzebują miejsc, w których mogą spędzać czas. Nawet w Opolu, wsiadając do kajaka i odpływając kilka kilometrów, można znaleźć miejsca, gdzie jesteś przez chwilę sam na sam z naturą. Dzikie rzeki dają nam równowagę, służą wszystkim, nie tylko biznesowi. Mamy wtedy wspólną, dziką przestrzeń, do której możemy się udać i się do niej odwołać. W tej tęsknocie właśnie, moim zdaniem, tkwi zainteresowanie rzekami, które obserwujemy, co mnie niezmiernie cieszy.

Obcując z naturą, można również zabrać ze sobą mikrofon. W dobie popularności wszelkiej maści teorii „mindfulness”, może właśnie nagrania terenowe mogłyby stać się świetną formą ćwiczenia otwartości na dźwięki, a co za tym idzie na otaczający nas świat? 

Myślę, że możemy to rozszerzyć. Rzecz chyba tkwi w SŁUCHANIU, w takim sensie, że jesteśmy przebodźcowani współczesną technologią, gdzie za pomocą ekranu, czy to komputera, czy smartfona, ktoś chce nam przekazać kolejną informację. Nagle się okazuje, że potrzebujemy słuchać, nie patrzeć. Same nagrania są świetną formą obcowania z rzeką, ale może czasem warto po prostu usiąść nad brzegiem i zdjąć słuchawki, w których gra muzyka czy podcast, i po prostu posłuchać. Sam doszedłem do takiego momentu, a byłem osobą kompulsywnie i niemal w każdym momencie słuchającą muzyki, że słuchawki zakładam głównie wtedy, gdy nagrywam przyrodę. Jeśli tylko potrafimy na chwilę się zatrzymać, zamknąć oczy, to słuchanie zawsze prowadzi nas do wewnątrz, rozwija wyobraźnię, ukazuje nowe przestrzenie i otwiera na pewnego rodzaju tajemnicę.

Poza nagraniami terenowymi zajmujesz się również komponowaniem muzyki, ale tu również nie oddalasz się zbyt daleko od rzecznych brzegów, bo słuchając Twoich płyt, te inspiracje zdają się ich immanentną częścią. 

Myślę, że jesteś tym, czym się otaczasz, a ja sporą część roku spędzam, realizując projekty związane z rzeką. Zdarzają mi się wielogodzinne sesje nagraniowe, podczas których przemierzam dzikie bagna i meandry. Ja mam tę przyjemność, że tworzę muzykę, która jest pozbawiona kalkulacji, jest próbą opowiedzenia tego, co gra we mnie. Początek mojej przygody z nagraniami terenowymi to też był w zasadzie świadomy proces twórczy. Szukając dźwięków przyrody, bardzo chciałem nimi przesiąknąć i wierzyłem, że spokój, przestrzeń i barwa, którą w tym świecie odnajdę, będzie miała na mnie wpływ jako na twórcę muzyki. Postanowiłem pójść drogą, która przyniosła mi ukojenie, i to słychać, mam nadzieję, w moich kompozycjach. Chciałbym, aby moja muzyka mogła przenieść odbiorcę w inne stany niż zazwyczaj, dotknęła innych emocji.

Tego możemy się zapewne spodziewać podczas Twojego koncertu z projektem Odra Sound Design, który w Sali Kameralnej już 10 lipca.

To będzie opowieść wygenerowana przez gitary, elektronikę i nagrania terenowe, o mojej księżycowej rzece, moim totemie, za którym podążam. Mam nadzieję, że ten wieczór będzie pewnego rodzaju podróżą, która poprowadzi nas wprost do naszego wnętrza, bo tam też są piękne rzeki, o których zapominamy, a muzyka, wsparta choćby klangorem żurawi, może obudzić w nas te tęsknoty i marzenia, które możemy znaleźć również nad rzeką.

Płyń zatem swobodnie i zbieraj dźwiękowe skarby. Do zobaczenia i usłyszenia w Opolu. 

Do zobaczenia, czekam z utęsknieniem na ten koncert.

Może Ci się także spodobać

Błąkam się pośród chaosu

Kultura dla wszystkich

Hubert „Spięty” Dobaczewski

Musi się utrząść, utrzeć, ułożyć

Miniatury Czasu Pandemii