Cyfrowa Abba – powrót do przyszłości
Nawet jeśli ktoś nie jest fanem szwedzkiego popu, a zespół Abba kojarzy mu się z zamierzchłą muzyczną prehistorią, to i tak – chcąc nie chcąc – z dużym prawdopodobieństwem rozpozna melodię hitów takich jak Dancing Queen lub Mamma Mia. Abba jest niewątpliwie legendą, ikoną popkultury z ogromnym wpływem na historię muzyki rozrywkowej. Pomimo definitywnego zakończenia wspólnej kariery w 1982 roku 40 lat później muzycy zapowiadają powrót w kosmicznym stylu: serię koncertów cyfrowej Abby, czyli awatarów, którzy na scenie będą zawsze piękni, młodzi i wypoczęci.
Grupa ABBA przybyła na lotnisko Zestienhoven Rotterdam, 1979 r. / zródło: wikipedia
ABBA w holenderskim programie telewizyjnym AVRO TopPop w 1974 r. / zródło: wikipedia
Początki Abby sięgają lat 60., kiedy to jeden ze „szwedzkich Beatlesów”, kompozytor Benny Andersson poznał gitarzystę i autora tekstów, Björna Ulvaeusa. Postanowili wspólnie popracować przy pisaniu piosenek. W 1969 roku Andersson zaczął spotykać się z piosenkarką Anni-Frid Lyngstad (poznali się na finale Eurowizji), a niedługo potem Ulvaeus poznał Agnethę Fältskog. Zaczęli we czworo spontanicznie muzykować i wspólnie występować przed publicznością. Szybko zdobyli popularność dzięki swoim piosenkom wpadającym w ucho. Początkowo nie wiązali ze sobą wielkich planów, dlatego nadal nagrywali solowe albumy. Przełom nastąpił wraz z utworem People Need Love z 1972 roku, który Andersson wydał jako wspólny singiel grupy o nieco przydługiej nazwie Björn & Benny, Agnetha & Anni-Frid. Piosenka była pierwszym szwedzkim nagraniem, które weszło do amerykańskiej listy przebojów magazynu „Billboard”. W 1973 roku zespół zajął trzecie miejsce w finale Eurowizji i rozpoczął europejską trasę promocyjną, już pod nazwą Abba (od imion członków zespołu). Rok później powstał przebój wszech czasów Waterloo, który zapewnił Abbie wygraną w konkursie Eurowizji oraz umożliwił grupie pierwszą trasę koncertową po Stanach Zjednoczonych.
Ogromnym sukcesem zakończyła się również seria koncertów w Australii, a piosenka Mamma Mia została okrzyknięta najlepiej sprzedającym się singlem w historii australijskiego przemysłu rozrywkowego. W 1976 roku ukazał się czwarty album Abby pt. Arrival, zawierający przeboje takie jak: Dancing Queen, Money, Money, Money czy Knowing me, Knowing You, który sprzedał się w liczbie 10 milionów egzemplarzy. Do końca lat 70. Abba odbyła szereg tras koncertowych po USA, Europie i Japonii, brała udział w wielu programach telewizyjnych, nagrała wiele płyt oraz kilka filmów, bijąc rekordy popularności na całym świecie. Na przełomie lat 70. i 80. coraz częściej dochodziło do nieporozumień w zespole, głównie ze względu na skomplikowane relacje między małżonkami (Björn i Agnetha pobrali się 1971 roku, a Benny i Anni-Frid w 1978 roku) oraz trudności w pogodzeniu pracy i życia prywatnego. Mimo że nie doszło do oficjalnego końca Abby, od 1982 roku – poza jednym występem telewizyjnym – zespół nie pokazywał się już w pełnym składzie, a oba małżeństwa skończyły się rozwodami.
Jednak muzyka dalej żyła i zdobywała nowe pokolenia fanów. Przyczynił się do tego zwłaszcza musical Mamma Mia! stworzony przez Ulvaeusa i Anderssona w 1999 roku. Reaktywacja największych przebojów Abby na londyńskim West Endzie, a potem słynna filmowa ekranizacja rozkręciły na nowo popularność grupy. Mimo to muzycy konsekwentnie odrzucali kolejne propozycje wspólnych przedsięwzięć i zgodnie dementowali pogłoski o powrocie Abby. Dlatego też dużą sensację wzbudziła w 2018 roku wiadomość Ulvaeusa, że grupa pracuje nad nowymi piosenkami. Powstały dwa utwory: I Still Have Faith In You oraz Don’t Shut Me Down. Andersson powiedział, że nowe piosenki tak rozbudziły apetyty całej czwórki, że zdecydowali się nagrać nowy album. Voyage, wydany w listopadzie 2021 roku, nie jest może szczególnie nowatorski, ale fani Abby byli zachwyceni.
Na maj 2022 roku planowana jest jeszcze większa sensacja – seria koncertów Abby z materiałem z najnowszej płyty, które odbędą się na powstającym od zera, specjalnie do tego celu zaprojektowanym stadionie w Londynie. Jednak fani nie muszą się martwić kondycją i formą 70-latków, nie zobaczą bowiem prawdziwych artystów, a ich doskonale zaprojektowane awatary (zwane Abbatarami). Makijaże, fryzury i stroje artystów są wzorowane na ich sylwetkach z lat 70., a choreografię (której Abbatary z pewnością sprostają) przygotował słynny Wayne McGregor. Wielką rolę w spektaklu będą odgrywały efekty świetlne. Twórcą tego gigantycznego przedsięwzięcia jest (oprócz słynnej czwórki) studio Georga Lucasa Industrial Light & Magic. Ośmiuset pięćdziesięciu pracowników tej firmy potrzebowało kilku miesięcy, aby przy pomocy technologii motion capture (przechwytywanie ruchu postaci i przenoszenie go do przestrzeni 3D) stworzyć doskonałe cyfrowe wersje członków zespołu.
Trzeba przyznać, że jest to sprytne zagranie, zwłaszcza jeśli Abba liczy na sympatię młodego pokolenia, które jest już przyzwyczajone do cyfrowych wersji gwiazd (awatary Justina Biebera czy koncerty Ariany Grande w wirtualnej rzeczywistości). Pytanie, czy młodsza widownia nie wolałaby widowiska na wzór tych oferowanych przez firmę Wave, do których uczestnicy przyłączają się online i mogą wchodzić w interakcje z artystą. Koncerty cyber-Abby zapowiadają się pod tym względem bardziej staroświecko, ale chyba o taki efekt chodziło, bo – jak czytamy na stronie zespołu – ma to być „koncert, który łączy stare i nowe; młodych i nie całkiem już młodych”. Misja jak najbardziej możliwa. A przy okazji przemyślana inwestycja w wydarzenie, na którym będzie można nieźle zarobić nawet wtedy, kiedy prawdziwi członkowie Abby przejdą już do historii.