Jeszcze będzie przepięknie
Kiedy zastanawiałem się, kto w czasach pandemii mógłby w najpełniejszy sposób opowiedzieć o branży muzycznej, jej problemach i wyzwaniach, przed którymi stoi, przyszedł mi do głowy właśnie Robert Gajewski. Pracownik Kayaxu i menadżer Smolika, Keva Foxa, Skubasa oraz Miro Kępińskiego, stąd przede wszystkim nasza znajomość, ale to nie jedyne jego aktywności, Robert jest też bowiem wokalistą zespołu Carnal, menadżerem w warszawskim klubie Palladium oraz dziennikarzem radiowym, który od lat prowadzi swoją audycję Darkside w Radiu Kampus.
fot. Marta Kacprzak
Rafał Czarnecki: Kiedy prosiłem Cię o tę rozmowę, byłeś chyba jeszcze pełen nadziei, że wkrótce wszystko wróci do normy, zażartowałeś, że proszę Cię o „wywiad środowiskowy”. Dziś już wiemy, że tak nie będzie, zacznę więc trochę ogólnie: jakie nastroje panują teraz w środowisku muzycznym?
Robert Gajewski: Rzeczywiście, kiedy rozmawialiśmy po raz pierwszy, nastroje były nieco bardziej optymistyczne i wszyscy sądziliśmy, że w maju, a już na pewno w czerwcu wszystko wróci do normy. Nikt nie spodziewał się, że ta niepewność będzie trwać i trwać. W zasadzie mamy już początek maja i wciąż nic konkretnego nie wiemy. Ani ze strony rządu, ani ze strony specjalistów lekarzy wirusologów nie padają żadne konkretne wiadomości, które pozwalałyby na spokojne patrzenie w przyszłość. Myślę, że najlepszym określeniem na panujące nastroje będzie słowo „niepewność”. Z drugiej jednak strony nadzieja umiera ostatnia i mam wrażenie, że spod tego cienia niepewności wciąż wyziera sporo jasnych promieni, które każą wierzyć, że jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie.
Znaleźliśmy się w nowej, nieznanej dotąd sytuacji. Nie możemy się spotykać, przebywać wspólnie, wszystkie imprezy są zawieszone lub odwołane. Czy w dzisiejszych czasach muzyk w ogóle może wyżyć bez koncertowania?
Wszystko zależy od tego, jak wielu rzeczy dokonał wcześniej, czy ma na swoim koncie płyty, nagrania, dorobek, który przez jakiś czas może na niego pracować. Mam na myśli ZAiKS, STOART itp. Jakiś czas bowiem tantiemy z tytułu praw autorskich i wykonawczych mogą zaspokoić różne bieżące wydatki i potrzeby. Jeśli mówimy jednak o młodych muzykach, to obecna sytuacja wprost odcięła ich od możliwości jakiegokolwiek zarobkowania.
Istnieje jakaś szansa, że letnie festiwale muzyczne się odbędą?
Z dnia na dzień dochodzą do nas coraz to nowe informacje o kolejnych odwołanych koncertach, festiwalach, wydarzeniach kulturalnych. Myślę, że w formie, w jakiej to odbywało się do tej pory, nie ma na to szans. Z drugiej strony pojawia się sporo nowych pomysłów, jak poradzić sobie w obecnej sytuacji. Jednym z rozwiązań są koncerty online, innym – pomysły związane z koncertami wzorowanymi na kinach samochodowych. Pierwsze tego typu koncerty miały już miejsce w Danii i na Litwie. Myślę, że zarówno artyści, jak i publiczność mają już dość siedzenia w domu. Każdy potrzebuje nowych doznań, w tym estetycznych. Sądzę, że minie jeszcze kilka chwil, a na pewno pojawi się więcej kreatywnych rozwiązań, które pozwolą cieszyć się znów muzyką na żywo.
A czy obecna sytuacja będzie miała także wpływ na plany wydawnicze artystów?
Wydanie płyty, wszelkie działania promocyjne z tym związane to długi proces. Przy wydaniu płyty ważna jest też współpraca z mediami, rozgłośniami radiowymi itp. Trzeba przygotować sesję zdjęciową, zrobić teledyski. To wszystko wiąże się też z konkretnymi nakładami finansowymi. Za każdym razem też wymagany jest kontakt człowieka z człowiekiem, czasem sporej ekipy. Myślę, że do momentu opanowania sytuacji epidemicznej wielu wydawców i artystów będzie nieco rozważniej podchodzić do tych spraw. I ze względów finansowych, i ze względu na troskę o zdrowie. Cała inwestycja, którą artysta, management i wydawca ponoszą w związku z wydaniem płyty, zazwyczaj ma szansę się zwrócić m.in. podczas udanej trasy koncertowej, dzięki zagranym festiwalom, współpracy z markami itp. W obecnej sytuacji, kiedy większość letnich festiwali jest odwołana, a jesień wciąż stoi pod znakiem zapytania, trudno jest planować. Tym bardziej że wciąż rządy nie podają w zasadzie żadnych konkretnych dat ani przepisów i regulacji, które miałyby być przestrzegane przy organizacji wydarzeń. Niemniej – podkreślę to jeszcze raz – wciąż szukamy rozwiązań, które umożliwią nam wszystkim wykonywanie swojej pracy i realizowanie swoich pasji.
Wszyscy mówią o muzykach, ale nie zapominajmy też, że branża muzyczna to nie tylko artyści, ale też agencje koncertowe, portale biletowe, firmy nagłośnieniowe itp.
To wszystko, o czym wspomniałeś, to naczynia połączone. To ogromna rzesza ludzi, przecież branża muzyczna to nie tylko artyści, wokaliści, którzy są zazwyczaj na pierwszym planie. Często przeciętny fan muzyki nie zdaje sobie sprawy, ile osób jest zaangażowanych w produkcję koncertu czy festiwalu. Każdy zespół to przynajmniej dziesięć kolejnych osób poza samymi muzykami, które tworzą team artysty: muzycy sesyjni, techniczni, realizatorzy dźwięku, managerowie, kierowcy, czasem też styliści, fryzjerzy itp. Każda z tych osób ma na utrzymaniu rodzinę… Dodatkowo pamiętajmy też o ekipach, które stawiają sceny, dostarczają sprzęt nagłośnieniowy, oświetleniowy, ale też firmy, które pracują wokół festiwalu, drukarnie, producenci odzieży, koszulek, gadżetów festiwalowych i tzw. merchu, to wreszcie producenci bannerów, reklam, firmy ochroniarskie, firmy sprzątające, bileterzy, barmani i cała gastronomia. Festiwal to czasem kilkaset osób, które przy nim pracują, zarabiają, płacą podatki, utrzymują z pracy w branży muzycznej swoje rodziny. Uważam, że ważne jest, żebyśmy sobie wspólnie uświadomili, że przemysł muzyczny, czy szerzej rozrywkowy, to szereg zależnych od siebie grup i zawodów, dla których brak koncertów, festiwali, wydarzeń kulturalnych to po prostu trwałe bezrobocie.
Czy myślisz, że są jakieś rozwiązania, które w tej trudnej sytuacji mogą w jakikolwiek sposób wspomóc całą branżę muzyczną?
Tak jak w czasie suszy pomaga się rolnikom, tak jak w czasie innych klęsk żywiołowych pomaga się potrzebującym, tak samo powinniśmy jako społeczeństwo brać obecnie pod uwagę również pomoc branży artystycznej. Zadbanie o ciągłość kultury, której muzyka jest częścią, powinno leżeć w interesie każdego społeczeństwa i reprezentującego to społeczeństwo rządu. Mam na myśli bezpośrednią, doraźną pomoc, ale też długoterminowe regulacje, które w dłuższej perspektywie będą w stanie wesprzeć branżę artystyczną. Wyobraźmy sobie teraz nasze życie bez sztuki wokół: bez muzyki, bez literatury, teatru, filmów, książek, obrazów… bez przysłowiowego Netflixa, Spotify i YouTube’a…
Wiadomo, że kultura bardzo często jest traktowana po macoszemu, czy w ogóle widzisz jakieś wyjścia z tej sytuacji? Wszyscy, mówiąc o przyszłości, używają terminu „nowa normalność”. Jak według Ciebie może ona wyglądać?
Tego nie wie nikt. Na pewno czeka nas wszystkich nieco inne myślenie o kulturze, rozrywce, być może w ogóle o kontaktach międzyludzkich. Mam nadzieję, że w niedalekiej perspektywie wszystko wróci do normy. Nie wyobrażam sobie bowiem na dłuższą metę świata, który jest zamknięty w czterech ścianach domów. Gospodarka musi ruszyć, a ludzie muszą się kontaktować się ze sobą, spędzać czas twarzą w twarz. Jestem też przekonany, że wszyscy wyciągniemy z tego lekcję pokory, że zaczniemy szanować to, co mamy, nauczymy się żyć tu i teraz, ale też myśleć o przyszłości zarówno własnego kraju, jak i szerzej – przyszłości naszej planety, jej przyrody, która – jak się okazuje – może nam w najmniej oczekiwanym momencie pokazać środkowy palec i przypomnieć, kto tu rządzi. Myślę też, że slogan „zero waste” nabierze dodatkowego znaczenia. Każdy z nas bowiem przewartościuje niektóre swoje potrzeby, inaczej spojrzy na to, co rzeczywiście jest niezbędne, a czego może użyć ponownie, czym może się podzielić z innymi. Zarówno z troski o środowisko naturalne, jak i z czysto finansowego punktu widzenia. Jeśli chodzi o kulturę, głęboko wierzę, że wszyscy: artyści, twórcy, animatorzy kultury wyjdziemy z tego kryzysu silniejsi, bardziej świadomi wspólnych potrzeb. Sądzę też, że bardzo szybko nauczymy się całkiem normalnie funkcjonować w nowej rzeczywistości „z pakietem nowych wirusów w tle”. Świat podnosił się już wielokrotnie z różnych kataklizmów, trzęsień ziemi, wojen i pandemii.