Grudzień to czas świątecznych przygotowań, gotowania, zakupów, spotkań i - a jakże - podsumowań. Recenzje w MIC-u pojawiają się systematycznie, ale wraz z końcem roku mamy dla was coś extra. Znajdziecie tu kilka płyt, które naszym zdaniem warto przesłuchać, a które z różnych względów nie znalazły się w poprzednich wydaniach rubryki „ZALECA SIĘ”. Nie nazwalibyśmy tego zestawem „najlepszych płyt 2021”, bo musielibyśmy go poszerzyć o niektóre recenzowane wcześniej albumy, ale ...
Czytaj dalejAtak przyszedł znienacka, a w zasadzie solidne bombardowanie, bo piosenki Walusia to tykające emocjami ładunki wybuchowe. To solidna dawka alternatywy krążącej wokół neo punka, jeśli już musimy przykleić temu albumowi jakąkolwiek etykietkę, choć autor woli mówić o „poezji śpiewanej na petardzie”. Kraksa zawarta w nazwie projektu idealnie oddaje relację, w jaką Waluś wchodzi z otoczeniem. To nic innego jak jazda na „zderzenie czołowe” ze światem, społeczeństwem i własnymi demonami. Sporo ...
Czytaj dalejAtak przyszedł znienacka, a w zasadzie solidne bombardowanie, bo piosenki Walusia to tykające emocjami ładunki wybuchowe. To solidna dawka alternatywy krążącej wokół neo punka, jeśli już musimy przykleić temu albumowi jakąkolwiek etykietkę, choć autor woli mówić o „poezji śpiewanej na petardzie”. Kraksa zawarta w nazwie projektu idealnie oddaje relację, w jaką Waluś wchodzi z otoczeniem. To nic innego jak jazda na „zderzenie czołowe” ze światem, społeczeństwem i własnymi demonami. Sporo ...
Czytaj dalejCollapsed In Sunbeams Gdy Arlo Parks pojawiła się na scenie w Sali Kameralnej NCPP w ramach Opole Songwriters Festival 2019, natychmiast ujęła wszystkich swoją skromnością i szczerym uśmiechem. Przede wszystkim jednak zachwyciła przepięknym głosem, który zadziałał jak kojący balsam. Melancholijny soul, który czaruje swoją prostotą, wypełnił również jej debiutancki album. To płyta skrojona na czasy pandemiczne, bo pozwala wpuścić trochę ciepła i otuchy do świata pełnego niepewności, a często wielkiej samotności. ...
Czytaj dalejNieprzypadkowo na okładce Random desire pojawia się zwrot „shot on location”, który bardziej kojarzy się z kręceniem filmu niż nagrywaniem płyty. Od otwierającej, zaskakująco radosnej Pantomimy, przez melancholijne Marry me, aż po zamykające, oniryczne Slow pan Dulli opowiedział znowu podobną mroczną historię o pożądaniu i samotności. Idąc dalej tym tropem, można Random desireporównać do filmu pozbawionego dłużyzn, w którym ogromną rolę grają zaproszeni goście, ale w którym nie ma wątpliwości, kto jest gwiazdą. Jest to wreszcie film, do którego warto wracać. Produkcyjne perełki takie jak Lockless, w którym Dulli eksploruje ...
Czytaj dalej