Taki tytuł to czysta prowokacja. Ale to również zaproszenie do dyskusji, zwrócenie uwagi na pewien proces, który – być może – dokonuje się na naszych oczach (uszach?). Bo czy w nieustannie ogłaszanej śmierci muzyki rockowej nie nastąpił właśnie rok, który diagnozę tę autentycznie potwierdza, a tym samym – przewrotnie – pokazuje możliwe źródło przetrwania i rewitalizacji? Kiedy myślę o najlepszych płytach wydanych w mijającym roku, płytach, do których nieustannie sięgam, których ...
Czytaj dalej