Republika emocji
„Republika to kraj wykoncypowany i państwo-metafora”, pisał Grzegorz Ciechowski w deklaracji programowej w 1981 roku. W tym roku mija 40 lat od pierwszego koncertu słynnego zespołu i 20 lat od przedwczesnej śmierci jej lidera.
Ciechowski dodawał, że tam lasy sporządza się z machin, w morzach i oceanach zamiast wody widać poustawiane po widnokrąg rzędy biurek, a wszelkie działania obywateli są skrupulatnie określone. Kreślił wizję wyidealizowanego świata, który miał się stać krainą szczęśliwości, a wszystko w nim miało być poukładane i zorganizowane.
Taka była Republika na początku – ascetyczna, minimalistyczna, chłodna, zachwycająca intrygującymi tekstami, zainspirowanymi Orwellem, Vonnegutem, amerykańskimi poetami awangardowymi, Tuwimem i Apollinairem, ale także pasującym do tego wizerunkiem, na który składały się czarno-białe pasy, czarne ubiory i logo napisane specjalnie wymyśloną przez menedżera zespołu Andrzeja Ludewa czcionką, nazwaną „republikarycą”. Zanim jednak do tego doszło, muzycy musieli przejść niemal rewolucję estetyczną.
Od Res Publiki do Republiki
Grzegorz Ciechowski, Paweł Kuczyński i Sławek Ciesielski spotkali się wcześniej w zespole Res Publica. Jej założycielem i liderem był Wiesław Ruciński, który potem przyjął pseudonim Jann Castor. „Wiesiek nie miał zdecydowanej koncepcji zespołu. Słuchał Dylana, graliśmy jak Dylan. Słuchał Cata Stevensa, był Stevens. Słuchał Iana Andersona, to było Jethro Tull. To wszystko się mieszało, tworząc zespół o charakterze bardzo eklektycznym z wybijającym się wpływem Jethro Tull”, opowiadał Ciechowski w miesięczniku „Non Stop: w 1983 roku. I tak postrzegana była Res Publica – właśnie jako odpowiednik angielskiego zespołu Jethro Tull. Analogię pogłębiało instrumentarium, w którym bardzo ważną rolę spełniał flet – to na nim grał Ciechowski. Res Publica stała się nawet częścią ruchu zwanego Muzyką Młodej Generacji, a najważniejszym występem był ten podczas festiwalu Pop Session w Sopocie w 1979 roku. I na tym się skończyło. Ruciński vel Castor odszedł z zespołu. Potem próbował kariery solowej, a gdy przez kolejne miesiące niewiele mu wychodziło, zdecydował się wyemigrować. Jesienią 1980 roku do zespołu przyjęto gitarzystę Zbyszka Krzywańskiego, a chwilę później muzycy zmienili nazwę na Republika.
Jak to się stało, że z wtórnej Res Publiki narodziła się nowatorska Republika? Przeważyło kilka czynników. Jednym z najważniejszych było pojawienie się w Toruniu Waldemara Rudzieckiego, animatora kultury, który szefował klubowi Od Nowa. To on stworzył podwaliny pod nowoczesną scenę muzyczną i zorganizował Festiwal Nowofalowych Grup Rockowych, zapraszając całą czołówkę rodzącej się nowej muzyki. Środowiska warszawskie, toruńskie i gdańskie zaczęło wymieniać się punkowymi i postpunkowymi płytami, tworząc jednocześnie nową muzykę, nieskażoną wirtuozerskim podejściem poprzedniego pokolenia. Czego słuchali wówczas Republikanie? I tych najsłynniejszych, jak The Stranglers, Talking Heads, Patti Smith Group, Police, Dead Kennedys, XTC, B 52’s czy Television, i tych mniej znanych, choć również wpływowych, jak Suicide, Monochrome Set, The Only One, Subway Sect.
Przeobrażając Res Publicę w Republikę, symbolicznie zerwali z przeszłością i erą Rucińskiego vel Castora. Po punkowemu odrzucili całą artrockową otoczkę, pozbyli się balastu niepotrzebnych dźwięków. Niemalże oczyścili się. Ciechowski tak opowiadał w „Magazynie Muzycznym” w 1986 roku: „Muzyka, której wtedy słuchaliśmy, była purystyczna w swojej nowej wierze. Pewnie dlatego i my wstępowaliśmy na naszą drogę, oczyszczając ją z wszelkich naleciałości i pozostałości lat siedemdziesiątych. Słuchając w roku osiemdziesiątym rzeczy starych, wiedzieliśmy, jak grać już nie można. Słuchając rzeczy nowych, zauważyliśmy, że trzeba ruszyć tą samą drogą, ale z głową uniesioną wysoko, nie spoglądając na świeże koleiny po poprzednikach”.
Republika – Nowe sytuacje (1983)
Republika – 1984 (1984)
Republika – Nieustanne tango (1984)
Czarno-biały świat i nie tylko
Republika stała się pierwszym w Polsce zespołem kompletnym. Czarno-biały wizerunek zgadzał się ascetyczną muzyką i minimalistycznym tekstem. Statyczne koncerty oświetlane tylko białymi światłami stawały się manifestami nowej sztuki. „Kanciaste” piosenki Republiki wyróżniały się na tle innych i szybko zyskały rzesze fanów. Choć bardziej pasowałoby ich nazwać wyznawcami. Ulice zapełniły się młodymi ludźmi, ubranymi na czarno-biało, fankluby Republiki rosły jak grzyby po deszczu. Oczywiście ich centrum stanowił Toruń i klub Od Nowa, w którym znajdowała się sala prób zespołu. To tam przychodziły tysiące listów i kartek. Większość zawierała prośby o autograf czy zdjęcie, ale w wielu pojawiały się wyznania miłosne.
Ciechowski – jak mało kto w polskim rocku – umiał kreować wizerunek zarówno swojego zespołu, jak i siebie samego. Już wtedy zdawał sobie sprawę z wartości muzyki rockowej jako dziedziny sztuki. Uważał się za poetę, a rock służył mu jako narzędzie dotarcia do szerokiego kręgu odbiorców. Tak mówił w magazynie „Rock’n’roll” w roku 1991: „Zespół był dla mnie sposobem uniknięcia konieczności wydawania kolejnych pieprzonych tomików wierszy – chciałem ze swoimi rzeczami docierać szerzej. Muzyka jest dla mnie tylko medium. Nie będę udawał, że jestem rockandrollowcem, nie będę krzyczał do publiczności: HEJ”.
Teksty Ciechowskiego niby opowiadały o wyimaginowanym świecie, ale świetnie oddawały ducha czasów epoki stanu wojennego, zamknięcia, wszechobecnej inwigilacji. Stały się nie tylko opisem szarej polskiej rzeczywistości tamtych czasów, ale także komentarzem do niej. Zresztą rock od początku był muzyką buntu zarówno przeciwko starszym pokoleniom, jak i obyczajowości i systemowi. Szczególnie polski rock pierwszej połowy lat 80., który w wyjątkowy sposób przekazywał nastroje społeczne. Ciechowski od samego początku zdawał sobie z tego sprawę i już w 1982 roku mówił tak w wywiadzie dla „Magazynu Muzycznego”: „Nie wyobrażam sobie grania muzyki rockowej w oderwaniu od wszystkiego, co dzieje się w nowoczesnej sztuce czy literaturze, od tego, co się dzieje w ludzkich mózgach”.
Zresztą każda kolejna płyta Republiki i Ciechowskiego była osobnym tomikiem wierszy, odrębną opowieścią. A to o erotyce, manipulacji i kulcie jednostki (Nowe sytuacje), stanie wojennym i zagubieniu (Nieustanne tango), pożądaniu i kontrolowaniu emocji (Obywatel GC), innym razem o trudnych wyborach i tęsknocie za przyjaciółmi, którzy zdecydowali się na emigrację (Tak, tak!), miłości i przemijaniu (Siódma pieczęć) czy opowieścią o związkach międzyludzkich, znużeniu i kompromisach, odrzuceniu i rozstaniu (Masakra).
Obywatel G.C. – Tak! Tak! (1988)
Obywatel G.C. – Stan strachu (1989)
Obywatel G.C. – Obywatel świata (1992)
Era białej flagi
Spuścizna Republiki i Ciechowskiego wciąż wzbudza emocje. Nie tylko przez coroczne koncerty, które odbywają się w Tczewie w rocznicę urodzin czy w Toruniu w rocznicę śmierci lidera zespołu i pierwszego koncertu Republiki (Dzień Białej Flagi, czyli zlot fanów), ale także dzięki nowym wydawnictwom – zarówno naukowym, jak i muzycznym.
29 sierpnia 2021 roku, czyli w dniu 64. urodzin lidera Republiki, ukazała się książka Sylwii Gawłowskiej Grzegorz Ciechowski – oblicza autorskości, która powstała na podstawie doktoratu obronionego przez autorkę w październiku 2018 roku (to jak na razie jedyny doktorat dotyczący twórczości Republiki i jej lidera). Dlaczego akurat zainteresował ją Ciechowski? „Twórczość Republiki i twórczość Grzegorza Ciechowskiego jest dla mnie świadectwem trwałości, wartości kreacji i siły przekazu, jaka możliwa jest w muzyce rockowej. Ślad, który ta twórczość pozostawiła w historii polskiej muzyki popularnej, objawia się nieustannie, a to dowodzi jej uniwersalności i autentyczności”, powiedziała mi autorka.
Również w tym roku pojawiła się płyta Czarno-białe ślady, na której dawny Republikanin Zbyszek Krzywański wraz z Jackiem Bończykiem i Kubą Nowakiem wykonują piosenki w wersji akustycznej. Ukazała się także Orchestral Tribute to Grzegorz Ciechowski, na której Orkiestra Kameralna Progress przearanżowała kompozycje Ciechowskiego na instrumenty smyczkowe. „W piosenkach lidera Republiki drzemie potężny ładunek emocjonalny. Odnaleźć w nich można nostalgię, smutek, miłość i bunt, których nie zdołają opisać w pełni słowa”, mówił lider orkiestry Szymon Morus.
Zresztą płyt z piosenkami Republiki i Ciechowskiego czy samodzielnych interpretacji ukazało się już całkiem sporo. A to Kamil Wicik zorganizował w Radiu Gdańsk akcję „Trójmiasto gra Nowe Sytuacje”, a to zespoły punkrockowe wykonały po swojemu klasyczne piosenki Republiki na płytę RePUNKblika, a potem odbył się specjalny koncert podczas festiwalu Rock Na Bagnie. Agressiva 69, Half Light, Kasia Kowalska, Drekoty poświęcili nawet całe płyty, by przypomnieć utwory słynnego zespołu. Podobnie zrobił Kwartet Śląski, który na albumie „Republique” pokazał, jak one zabrzmią na skrzypcach, altówce i wiolonczeli. Od Ciechowskiego zaczynała też swoją przygodę z branżą muzyczną Hania Raniszewska, dziś laureatka Fryderyków i rozchwytywana na świecie artystka. Płyta Biała flaga z 2015 roku, nagrana w duecie z Dobrawą Czocher, była jej debiutem fonograficznym. „Nauczyłam się wszystkiego dzięki Ciechowskiemu. To była szkoła życia. Gdyby nie ten projekt nie byłabym w tym miejscu, w którym jestem teraz”, powiedziała mi dwa lata temu. Za repertuar Republiki i jej lidera zabrał się także Tymon Tymański, a efekty będziemy mogli usłyszeć już niedługo.
I tak już mam nadzieję zostanie – Republika i Ciechowski będą uczyć kolejne pokolenia wrażliwości na słowo i dźwięk, a my będziemy dostawać kolejne wersje nieśmiertelnych i niestarzejących się przebojów.